Do soboty zarząd Takaty ma czas, aby spełnić przedstawione przez związkowców żądania dotyczące odpraw dla pracowników. Niespełnienie postulatów oznacza wejście w spór zbiorowy.
To już trzynasty dzień trudnych rozmów z zarządem Takaty, który do tej pory nie zajął żadnego stanowiska w tej sprawie. – Niestety nie mamy żadnej odpowiedzi. Jutro wyznaczone jest kolejne spotkanie, miejmy nadzieję, że pojawią się na nim jakieś konkretne propozycje ze strony firmy – mówił Radosław Mechliński przewodniczący Solidarności. Ostateczna formą walki o wysokie odszkodowania dla zwalnianych może być nawet strajk. – Na razie zagroziliśmy otwarciem sporu zbiorowego. Mam nadzieję, że do strajku nie dojdzie. Zależy nam na tym, aby usiąść przy stole i uzgodnić warunki w gabinecie, a nie przed zakładem pracy – zaznaczał. Dobra wiadomość to taka, że pomoc w znalezieniu pracy zwalnianym pracownikom Takaty wyraziło kilka firm. Wśród nich koncern Toyota oraz wałbrzyskie MPK. Martwić może jednak to, że na ostatnie spotkanie z przedstawicielami japońskiego koncernu przyszło tylko 70 osób. – Jesteśmy świadomi tego, że ludzie są w trakcie urlopów. Rzeczywiście ta frekwencja była bardzo niska. Jeżeli zajdzie taka potrzeba spotkania będą kontynuowane. Wszystko zależy od zapotrzebowania – kończy.
Czy Waszym zdaniem strajk związkowców to dobre rozwiązanie? Czekamy na opinie i komentarze w tej sprawie.