Ma prawie 40 lat. Wygląda jak nowa. Warszawa, którą odrestaurował Zbigniew Procki z Wałbrzycha budzi zachwyt i podziw zarówno innych kierowców jak i przechodniów.Dlaczego Warszawa? Bo jak twierdzi jej właściciel marzył o takim samochodzie jeszcze jak był młodym chłopcem. – Wówczas stać mnie było na Syrenkę 104. Warszawa była poza moimi możliwościami finansowymi – mówi Procki. Sytuacja się zmieniła, ale… Znaleźć Warszawę, która ma kilkadziesiąt lat i jest w dobrym stanie, to kolejna sztuka. – Ta, którą widzicie jest z 1972 roku. Odrestaurowałem ten samochód od początku. Był zebrany do zera – opowiada. Pojazd został zarejestrowany jako zabytek. To oznacza, że musi mieć co najmniej 80 procent oryginalnych części. – Moja Warszawa ma spełnia te warunki, co potwierdza biała księga u konserwatora zabytków – mówi właściciel tego cacka. W przerwie między szukaniem kolejnych elementów na specjalistycznych forach zrobił w niej skórzaną tapicerkę czy układ zawieszenia. – Niektóre elementy trzeba odtwarzać. Na przykład zderzaki, których nie można już dostać – podkreśla kończy Zbigniew Procki. – Ile jest warty taki samochód – pytamy. – Wartość finansowa? Nie potrafię wycenić. Przypuszczam, że mógłbym za to kupić średniej klasy nowy samochód. Dla mnie ten samochód ma wartość sentymentalną, której nie kupi się za żadne pieniądze – kończy.
Rozwijają radioterapię i opiekę onkologiczną
Mija rok od kiedy Centrum Radioterapii działa w obrębie struktur Specjalistycznego Szpitala im. dra Alfreda Sokołowskiego