– Niezwykle ważnym zagadnieniem są zasłabnięcia dwóch kierowców w czasie pracy. Zarząd spółki tych przypadków nie bagatelizuje – czytamy w specjalnym oświadczeniu Śląskiego Konsorcjum Autobusowego, które trafiło do naszej redakcji. To odpowiedź firmy w sprawie wniosku posłanki Anny Zalewskiej do Okręgowego Inspektoratu Pracy o przeprowadzenie pilnej kontroli w spółce.
W dokumencie, które otrzymaliśmy zarząd Śląskiego Konsorcjum Autobusowego odpiera wszystkie zarzuty parlamentarzystki. Wśród nich m.in. te dotyczące naruszania przepisów prawa pracy z zakresu okresu rozliczeniowego oraz wprowadzonego systemu przerywanego czasu pracy. Władze spółki zapewniają również, że nie zatrudniają pracowników na tzw. umowy śmieciowe. Jednym z głównych zastrzeżeń posłanki była kwestia zasłabnięć kierowców. – To rzeczywiście kuriozalna sytuacja. W firmie wiedzieli o przypadkach omdleń kierowców, ale nie zrobiono niczego, by w przyszłości zapobiec prawdziwej tragedii. Czy promocja bezprzewodowego Internetu w autobusach jest ważniejsza od życia i zdrowia kierowców, pasażerów oraz innych użytkowników ruchu drogowego? – pytała publicznie Zalewska. – – Niezwykle ważnym zagadnieniem są zasłabnięcia dwóch kierowców w czasie pracy. Zarząd spółki tych przypadków nie bagatelizuje – odpowiadają członkowie zarządu ŚKA. – Obydwaj kierowcy byli dopuszczeni do pracy na podstawie ważnego orzeczenia lekarskiego. 16 lutego zostały wydane dwa zarządzenia o powołaniu zespołu powypadkowego do zbadania przyczyn i okoliczności wypadków, którym ulegli poszkodowani. Zdarzenia zasłabnięcia nie zostały przez zespół wypadkowy za wypadki przy pracy ze względu na brak związku przyczynowego z wykonywaną pracą. Ewentualne zarzuty, że przypadki te mogły być wynikiem przemęczenia należy oddalić bowiem jeden z kierowców zgłosił dyspozytorowi złe samopoczucie w drugiej godzinie pracy, zaś drugi w trzeciej godzinie pracy” – czytamy w oświadczeniu ŚKA. Ich koledzy w rozmowie z nami sugerują, że przyczyną mogło być jednak zasłabnięcie. To nie my przeprowadzamy kontrolę dlatego nie mamy uprawnień, by dokonywać ocen. Możemy jednak głośno zastanawiać się dlaczego skoro zgłaszali złe samopoczucie natychmiast nie zostali zastąpieni przez zmienników, a jeździli dalej, aż do zasłabnięcia i zabrania przez zespół karetki ratunkowej?
