Potwierdziły się nasze wcześniejsze informacje. Nikt nie zginął pod gruzami byłej fabryki Silena w Świebodzicach, która zawaliła się piątek.
Akcja trwała od popołudnia. Na terenie nieczynnej fabryki było sześć osób. Nie wiemy co tam robili. – Dwóch z nich uciekło. Nie wiadomo czy pozostali zdążyli – mówił jeden z mieszkańców. Na teren byłej fabryki przyjechało kilka zastępów straży pożarnej. Nic nie dały wstępne przeszukania. Dlatego ściągnięto kolejną ekipę. Tym razem wyposażoną w geofon. Za pomocą tego urządzenia sprawdzano czy jest ktoś pod gruzami. – Poszkodowany, poszkodowana. Jeśli mnie słyszysz uderz trzy razy palcami w wybrany przez siebie element konstrukcji – słychać było, co chwilę komunikat. Po ponad godzinie akcje zakończono. W między czasie na miejscu pojawił się jeden z mieszkańców. To był najprawdopodobniej mężczyzna, który znajdował się w środku nieczynnej fabryki, chwilę przed katastrofą. Z nieoficjalnych informacji wynika, że poinformował policję, iż jego koledzy zdążyli uciec zanim runęła ściana. Na miejsce przyjechały specjalne szkolone psy. one również nie znalazły nikogo pod gruzami.