„Wojna w Jangblizji – w Tamtym Świecie" to pierwszy tom trylogii Fantazy Agnieszki Steur, pisarki pochodzącej z Wałbrzycha. Autorka książki spotkała się z czytelnikami w galerii Biblioteki Pod Atlantami. Spotkanie było zarówno okazją do rozmowy o nowej powieści, jak i doświadczeniach dziennikarki, felietonistki i blogerki , która na stałe mieszka w Holandii. Dlatego skorzystaliśmy z okazji, aby zadać Agnieszczce Steur kilka pytań.
– Agnieszko, dlaczego wybrałaś właśnie tę formę przekazu do napisania swojej powieści? Czy Fantazy jest Ci bliskie i właśnie z niego czerpiesz inspirację?
Od zawsze byłam zafascynowana fantastyką oraz baśniami. Przede wszystkim ze względu na możliwość umieszczania w treści symboliki i za jej pomocą przekazywania tego, co chce się powiedzieć. Daje to również samemu czytelnikowi pole do interpretowania fabuły i doszukiwania się w niej innych znaczeń. Ta literatura wielokrotnie zabierała mnie w fantazyjne światy i w którymś momencie zebrałam siły, by przenieść czytelnika w mój własny.
– Jangblizja, nie jest „standardowym” światem Fantazy. Pisarze, często zabierają nas do realiów rządzonych przez Elfy, czy Krasnoludy. Ty jednak stworzyłaś własne istoty, które istnieją w powieści.
Chciałam stworzyć świat, z którym sama się nie spotkałam w literaturze. Przyszedł mi do głowy pomysł, by pozwolić ewoluować zwierzętom. W Jangblizji, zatem obok istot podobnych do ludzi, żyją stworzenia posiadające cechy psów, kotów, niedźwiedzi, myszy, czy ptaków. Chciałam mimo wszystko stworzyć rasy, które są bliskie czytelnikowi. Przecież w animowanych filmach Disneya występuje Kaczor Donald, Myszka Miki i wiele innych postaci, które zyskały cechy ludzkie.
– Czy Jangblizja, jest metaforą otaczającego nas świata? Fabuła powieści ma powiązanie z naszymi realiami oraz Twoimi doświadczeniami, jako emigrantki?
Taki był w zasadzie mój główny zamysł. Dwa światy egzystujące w powieści obok siebie mają za zadanie oddać problem emigracyjny. Mówię o wyobcowaniu i trudnościach w odnalezieniu się w nowych realiach. „Tamten Świat” w mojej powieści, to właśnie ten, który dla czytelnika jest bliski i znany. Dla postaci w książce jest on z kolei obcy, pełen zagadek, tajemnic i niebezpieczeństw.
– „Wojna w Jangblizji” nie jest kolejną adaptacją w stylu „Conana”. Powieścią, w której leje się krew, stal uderza o stal, a głowy toczą po ziemi. Pomimo „wojny” w tytule skupiłaś się raczej na uczuciach głównych bohaterów, a nie scenach batalistycznych i bitewnych.
Główny nacisk położyłam na system wartości, moralność oraz relacje pomiędzy wszystkimi istotami. Skupiłam się, zatem na tym, co wydaje się być w życiu najważniejsze, na uczuciach, takich jak przyjaźń, miłość, tęsknota, poczucie wyobcowania. Scen walki jest rzeczywiście bardzo mało, choć myślę, że w drugim tomie już się bez nich nie obejdzie.