Mieszkańcy ulcy Makuszyńskiego śmieją się, że na prace wykonane przez firmę, która łatała dziury na ich ulicy, firma dała dwa lata gwarancji. Dwa dni w 2011 roku i dwa w 2012. Dokładnie po pięciu dniach ulica znów pzypomina poligon.
Pracownicy firmy, która wykonywałą remont cząstkowy przyjechała naprawiać zniszczoną drogę tuż przed sylwestrem. Dwa samochody, kilku pracowników. Widok ekipy remontowej ucieszył okolicznych mieszkańców. Nikt jednak nie spodziewał się, że tak szybko jak pojawił się asfalt w głębokich dziurach, tak szybko zniknie. Pięć dni później masa bitumiczna „wyskoczyła" na ulicę. Teraz Makuszyńskiego przypomina pole minowe. Kierowcy nie chcąc zniszczyć swoich pojazdów omijają je zjeżdżając na przeciwny pas ruchu. Kto nie zdąży zamka oczy, a następnie staje na awaryjnych sprawdzić, co uszkodził w aucie. Prace zostały wycenione przez wykonawcę na 900 złotych. Zarząd Dróg, Komunikacji i Utrzymania Miasta w Wałbrzychu nie zamierza jednak płacić. – Byliśmy na miejscu i nie dokonaliśmy odbioru technicznego – zapewnia Andrzej Piękny.
