Niestety potwierdziły się nasze informacje z wczorajszej nocy. Jedna osoba nie żyje. Drugą strażacy uratowali w ostatniej chwili.
Do tragedii doszło wczoraj w nocy. O tym, że rodzice nie wrócili z altanki przy ulicy Kosteckiego, w której często przebywali i trzymali zwierzęta, policję poinformowała najbliższa rodzina. Na miejsce wezwano strażaków. W środku było słychać dzwoniący telefon komórkowy jednak nikt nie otwierał drzwi. Jak przyznają ratownicy to duża i rozbudowana altanka – przypominająca mały domek. Małżeństwo trzymało w niej wiele zwierząt. Po wyważeniu drzwi w środku znaleziono dwoje nieprzytomnych ludzi. Natychmiast podjęto akcję ratunkową. Po chwili udało się przywrócić do życia 68-letnia kobietę. Natychmiast została zabrana do szpitala. Niestety mimo wysiłków i prób akcji serca nie odzyskał jej 79-letni mąż. W środku altanki znajdował się piecyk. Był już zimny. Wiele wskazuje na to, że wcześniej było w nim palone. Nie wiadomo, co było przyczyną tej tragedii. Dużo wskazuje na to, że mogło to być zaczadzenie. Wersję te potwierdzą jednak dopiero badania toksykologiczne i ewentualna sekcja zwłok.