– Żona zobaczyła, że z sufitu zaczęły odpadać kasetony. Wybiegła na zewnątrz a na dachu już było widać dym. Dobrze, że nikt nie zginął – mówił mężczyzna, który stał przed budynkiem i obserwował jak strażacy ratują jego mieszkanie.Do akcji wysłano kilka zastępów. Na miejscu pojawił się autobus, w których mieszkańcy mogli się ogrzać. Był również szef sztabu kryzysowego wałbrzyskiego urzędu. Na szczęście nie doszło do tragedii. Strażacy szybko znaleźli źródło pożaru i stłumili ogień zanim zdążył się rozprzestrzenić po dachu. – Nie wiem co się stało. Piec i przewody kominowe były sprawdzane montowane i sprawdzane przez fachowców. Przecież po ostatnim pożarze, który tu wybuchł była kontrola – mówił właściciel mieszkania. Zapewnił, że ma gdzie przenocować. – Będę spał z rodziną to u znajomych po drugiej stronie. Jutro zacznę porządki. Dobrze, że nikt nie zginął. Nawet nie chcę myśleć co mogłoby się wydarzyć, gdyby żona nie wyszła w porę na zewnątrz – zakończył. Poniżej zdjęcia z akcji.