Prosi, aby dać mu parę miesięcy na zaznajomienie się z realiami. Przyrzeka, że po tym czasie będzie w stanie ustosunkować się do wszystkich lokalnych spraw. Po odejściu Haliny Szymiec – Raczyńskiej z Ruchu Palikota jej miejsce w wałbrzyskim biurze poselskim zajął Wincenty Elsner.
– Jest Pan posłem wybranym w okręgu wrocławskim, ale otwiera Pan biuro terenowe w Wałbrzychu. Czy jest Pan w stanie zatem odnieść się do lokalnych problemów i bolączek mieszkańców?
Przyznaje samokrytycznie, że potrzebuję na to trochę czasu. Od lat mieszkam we Wrocławiu i bywałem w Wałbrzychu wiele razy. Chodziłem jednak po okolicznych górach jako turysta. Nie przebywałem tutaj w roli polityka. Stawiam w tym okręgu swoje pierwsze kroki i prosiłbym, aby dać mi parę miesięcy na zaznajomienie się z realiami. Przyrzekam, że po tym czasie będę w stanie ustosunkować się do wszystkich lokalnych spraw.
– Podczas konferencji podkreślał Pan, że to właśnie centro-lewica jest właściwym rozwiązaniem dla Wałbrzycha. Dlaczego właśnie reprezentanci tych poglądów są dla miasta najlepszym wyjściem?
Ruch Palikota to partia, którą cechuje właściwa wrażliwość lewicowa. Wałbrzych potrzebuje pomocy państwa w takich sprawach jak infrastruktura czy ekonomia. Te okolice powinny stanowić centrum turystyczne, rekreacyjne i uzdrowiskowe. Nie da się jednak zrobić tego jedynie z liberalnym podejściem do gospodarki. Region potrzebuje lewicowej wrażliwości. Często spotykam się z ludźmi, którzy codziennie dojeżdżają do Wrocławia z powodu swojej pracy. Trzeba to zmienić, a moim zdaniem, nie załatwi tego żadna partia o nastawieniu konserwatywnym, czy liberalnym. Poza tym Platforma Obywatelska przeżywa obecnie wewnętrzne kłopoty i ostatnią rzeczą, która będzie ich interesować, jest rozwój Wałbrzycha. Ewentualnie do aktywności wrócą przy kolejnych wyborach, by móc dalej okupować stanowiska i zdobyć jak najwięcej mandatów.
– Ruch Palikota cieszy się poparciem szczególnie u ludzi młodych. Gdy pojawiła się tutaj posłanka Halina Szymiec – Raczyńska i zaprezentowała swoje zaplecze kadrowe, właśnie takich miała reprezentantów. Pana zwolennicy, którzy przybyli na spotkanie, to osoby dojrzałe, będące w kwiecie wieku. Czy oznacza, to że Ruch Palikota się zmienia? Odchodzi od spraw związanych z walką o legalizację miękkich narkotyków, czy o interesy homoseksualistów, na rzecz spraw bardziej przyziemnych?
Nic się nie zmieni, jeżeli chodzi o globalny program Ruchu Palikota. Trzy najważniejsze sfery, to przedsiębiorczość, gospodarka i przyjazne dla obywateli państwo. Pozostajemy jednak wierni liberalizmowi światopoglądowemu. Widzimy zatem potrzebę ingerencji państwa w gospodarkę, ale w kwestii poglądów chcielibyśmy wolności. Skupiamy się również na dążeniu do rozdzielnia Kościoła od Państwa. Jeżeli chodzi o ludzi młodych i dzisiejsze spotkanie… no cóż wiele osób wyjechało na wakacje. Nie zmienia to jednak faktu, że dalej jesteśmy popularni w grupie wiekowej 18 – 24 lata. Sondaże pokazują, że w tym przedziale wygrywamy nawet z największymi partiami. Naszym celem w Wałbrzychu jest wygranie przyszłorocznych wyborów samorządowych, jak i uzyskanie dobrego wyniku w wyborach parlamentarnych za dwa lata.
– O posłach, którzy prowadzą swoje biura zamiejscowe i dość rzadko się w nich pojawiają, mówi się „spadochroniarze”. Czy to określenie również przylgnie do pana osoby?
Prawda jest taka, że z Wrocławia do Wałbrzycha droga jest krótsza, niż ze stolicy Dolnego Śląska do miejscowości Góra, skąd pochodzę. Na pewno nie będę posłem widmo, jak ochrzczono między innymi Grzegorza Napieralskiego. Moje wałbrzyskie biuro będzie funkcjonowało co najmniej raz w tygodniu w pełnych godzinach urzędowych. Ja sam będę się starał bywać tutaj co najmniej raz w tygodniu, chyba że wizyty te będą miały miejsce w gminach ościennych.
– Dziękuję za rozmowę.
