– Czujemy pewien niedosyt – mówili zgodnie uczestnicy konferencji prasowej, która zorganizowano po ogłoszeniu decyzji o zamknięciu fabryki Takatay w Wałbrzychu. Szukając alternatywy dla zwalnianych prezydent miasta, starosta powiatu, dyrekcja Powiatowego Urzędu Pracy, posłanka Katarzyna Mrzygłocka oraz związkowcy z Solidarności połączyli siły.
Niedosyt, o którym mówią, to zapewnienia z ubiegłego miesiąca od dyrekcji zakładu, że po ograniczeniu liczby pracowników zakład będzie dalej funkcjonował. W piątek oświadczenie zarządu nie pozostawiło złudzeń. Fabryka przenosi produkcje do Rumunii. W ostatnim dniu wakacji pracę straci ponad 550 osób. – Pozostało mało czasu – mówili uczestnicy konferencji. Już prowadzą rozmowy z fabryką Toyoty, która potrzebuje kolejnych pracowników. Dyrekcja PUP bada rynek pracy w Świdnicy i Wrocławiu. Związkowcy z Solidarności rozpoczęli negocjacje w sprawie odpraw. Oficjalnie zakład zostaje zamknięty w związku z kryzysem gospodarczym i trudną sytuacją na rynku. Z drugiej strony najprawdopodobniej w związku z zamknięciem zakładu firma nie poniesie żadnych konsekwencji finansowych (przypomnijmy: firma, podobnie jak inne, korzystała z ulg w zamian za stworzenie miejsc pracy w WSSE-red). I może dlatego pewien niesmak i niedosyt pozostanie do końca…