Setki mieszkańców przyszło dzisiaj na wałbrzyski rynek gdzie miała odbyć się miejska wigilia. Zamiast życzeń było rozgoryczenie, gwizdy i pikieta. W ten sposób rodzice protestowali przeciwko planowanej likwidacji sześciu placówek oświatowych.Wszyscy chcieli się spotkać z Romanem Szełemejem, prezydentem Wałbrzycha, który jako gospodarz miasta powinien był raczej przyjść na miejską wigilię. Niestety się na niej nie pojawił. Pracownik Wałbrzyskiego Ośrodka Kultury próbował coś powiedzieć przez mikrofon. Na próbach się kończyło. On chyba również był przekonany, że prezydent przyjdzie o czym zapewniał tłum przez mikrofon. – Teraz jednak wysłuchajmy koncertu chóru z Czech – rzucił. Występ gości nie interesował jednak mieszkańców. Po wykonaniu jednego utworu, któremu towarzyszyły gwizdy i okrzyki Czesi zeszli ze sceny. Rozgoryczony tłum poszedł więc przed ratusz. Tam skandował hasła. – Chcemy prezydenta, chcemy prezydenta….Boi się, boi się….Zostawcie szkoły, zostawcie szkoły….". W rękach trzymali transparenty. „STOP. Miasto bez szkół miastem bez przyszłości", „Bezpieczeństwo naszych dzieci najważniejsze jest na świecie", „Teraz prywata a za cztery lata od wyborów zapłata", „Zlikwidujemy Twoją szkołę by ludziom żyło się lepiej a Polska rosła w siłę", „Zamykanie szkół element polityki prorodzinnej", „Doktor od serca nie ma serca" i wiele innych. Po kilkudziesięciu minutach pikiety okazało się, że w urzędzie nie ma Romana Szełemeja. – Uciekł jak tchórz – skandował tłum. Manifestujący zapowiedzieli, że to dopiero początek ich walki o uratowanie placówek oświatowych.
Rozwijają radioterapię i opiekę onkologiczną
Mija rok od kiedy Centrum Radioterapii działa w obrębie struktur Specjalistycznego Szpitala im. dra Alfreda Sokołowskiego