Nikt nie miał pewności, że pod gruzami stropu, który zawalił się we wtorek w jednej z kamienic w centrum miasta nie było ofiar. Dlatego strażacy wezwali na miejsce specjalnie szkolone psy i dokładnie sprawdzili teren.
Do katastrofy budowlanej w Rynku doszło we wtorek w nocy. To wówczas zawalił się fragment pomiędzy strychem, a pierwszym piętrem kamienicy. Rano, gdy zarządca nieruchomości znajdującej się obok zauważył wielką dziurę powiadomił Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego. Ten zdecydował się wezwać strażaków. – Podjąłem decyzję o wdrożeniu stosownych procedur. Ponieważ nie miałem pewności, że pod gruzami nie znajdowały się żadne osoby wezwaliśmy również na miejsce ratowników ze specjalnie szkolonymi psami – mówi Paweł Kaliński, rzecznik Państwowej Straży Pożarnej w Wałbrzychu. Na szczęście nikogo nie znaleziono. Na miejsce przyjechał także rzeczoznawca. Stwierdził, że budynek jest na tyle stabilny, iż nie zagraża w tym momencie sąsiadującym kamienicom i nie stwarza niebezpieczeństwa. Z naszych informacji wynika jednak, że brana jest pod uwagę możliwość wyburzenia obiektu. Zdaniem specjalistów jego stan techniczny pozostawia wiele do życzenia. Nie wiadomo zatem czy na przykład w przypadku mocnych opadów deszczu konstrukcja dachu ponownie nie będzie stwarzać zagrożenia.
