Czy musi dojść do tragedii, aby pojąć, że wejście na lód, który może załamać się pod nogami w każdej chwili to bezsensowne narażanie zdrowia i życia?
Aż dwudziestu strażaków ratowało mężczyznę, który w weekend dryfował po Bałtyku na krze. On równie był przekonany, że pokrywa lodu jest gruba i na pewno się pod nim nie załamie. A jednak się załamała. Tylko dzięki zaangażowaniu służb ratunkowych dziś jest w domu a nie na cmentarzu. Materiału tego w telewizji nie widzieli chyba rodzice dzieci, których spotkaliśmy w niedzielę na zalewie Witoszówka. Biegały, bawiły się – kopiąc kawałki lodu, a nawet jeździły po zamarzniętym zbiorniku na rowerach. Nie zdając sobie chyba sprawy z tego, że po kilku dniach dodatniej temperatury wejście na cienką pokrywę lodu jest bardzo niebezpieczne. Apelujemy do rodziców o zwrócenie uwagi na swoje pociechy. Inaczej kwestią czasu będzie jakaś tragedia.