Prezydentom Wałbrzycha trzęsą się ręce, gdy podpisują kolejne faktury za odśnieżanie. A tych coraz więcej. Tylko w grudniu miasto zapłaciło 500 tysięcy złotych. W styczniu kwota ta wzrosła o kolejne 200 tysięcy. Czy starczy nam środków na odśnieżanie?
Rozmowa z Mirosławem Bartolikiem, zastępcą prezydenta Wałbrzych
– Ile kosztowało miasto do tej pory odśnieżanie dróg gminnych?
– Faktura grudniowa za odśnieżanie dróg gminnych wyniosła ponad pół miliona złotych. Styczniowa jest wyniesie około osiemset tysięcy złotych. To połowa środków budżetowych na ten rok.
– Czy przewidywania, założenia się zatem sprawdziły?
– O tym jaka będzie realizacja planu ostatecznie pokaże zima. Na pewno nie będzie takiej sytuacji, że tych środków zabraknie. W pierwszej kolejności odśnieżamy drogi, po których porusza się komunikacja zbiorowa.
– A co z drogami bocznymi, uliczkami osiedlowymi?
– Przypominam, że to nie jest tylko obowiązek gmin. To także obowiązek zarządców innych dróg, a przede wszystkim zarządców nieruchomości. Wszystkie te ciągi pieszo – jezdne na osiedlach są w gestii spółdzielni. Taj jak na przykład na Podzamczu. Trzeba te środki budżetowe zmierzyć z potrzebami i na to nakładają się te możliwości.
– Czy zarządcy poszczególnych dróg współpracują ze sobą?
– Niestety nie udało się jej nawiązać. Przed każdym sezonem kilkakrotnie próbowaliśmy taką współpracę nawiązać. Niestety każdy z zarządców ma swoje budżety, swoje plany i systemy odśnieżania. Przedstawiliśmy swoje możliwości, poprosiliśmy o informacje od innych zarządców. Kiedy ten śnieg spadł okazało się, że nie zawsze te deklaracje weszły w czyn. Cyklicznie spotykamy się, monitorujemy pogodę i podejmujemy określone działania. Ponadto uzyskujemy informacje od naszego głównego zarządcy nieruchomości, którym jest Miejski Zarząd Budynków. W ubiegłym tygodniu mieliśmy kolejne spotkanie z przedstawicielami starostwa, aby wymóc na nich większe działania. Prawda jest taka, że my na drogi gminne wydajemy znacznie więcej niż inni zarządcy.