– Wydaje mi się, że ta grupa rajców, która optowała za referendum powinna ponieść część kosztów związanych z jego przeprowadzeniem. Nawet gdyby nie były to pieniądze zwrócone do kasy miejskiej, a na jakiś zbożny cel – powiedziała przewodnicząca rady miejskiej Maria Romańska komentując wyników wyborów.Przeprowadzenie referendum kosztowało gminę ponad sto tysięcy złotych. Jego organizacja odbyła się zgodnie z prawem. Grupa mieszkańców spełniła wszystkie formalne wnioski. Zebrała podpisy, poinformowała komisarza wyborczego itd. itp. Dzisiaj rządzący sugerują, że po porażce radni, którzy chcieli referendum powinni ponieść część kosztów. – Wydaje mi się, że ta grupa rajców, która optowała za referendum powinna ponieść część kosztów związanych z jego przeprowadzeniem. Nawet gdyby nie były to pieniądze zwrócone do kasy miejskiej, a na jakiś zbożny cel – mówi przewodnicząca rady miejskiej. Przyjmujemy ten argument pod warunkiem, że urzędnicy i radni będą również ponosić koszty za swoje błędy. Za źle wypełnione wnioski czy nietrafione inwestycje. Jaka jest Wasza opinia? Czy grupa referendalna powinna zapłacić za te wybory? A może w przypadku sukcesu na „zbożny cel" pieniądze powinni przelać odwołani radni? Czy urzędnicy, radni i zarządzający miastem powinni odpowiadać swoim majątkiem za nietrafione decyzje? Czekamy na komentarze i opinie.
Rozwijają radioterapię i opiekę onkologiczną
Mija rok od kiedy Centrum Radioterapii działa w obrębie struktur Specjalistycznego Szpitala im. dra Alfreda Sokołowskiego