Częśc w samochodach. Inni na quadach. Piękna pogoda dla kibiców, za mało błota dla kierowców. Kurz, wyciągarki, trzask łamanych gałęzi, a nawet i …obojczyka jednego z kierowców. P Pierwsza edycja Poland Trophy w Walimiu już za nami.
Po nocnych zmaganiach w piątek, w sobotę przed południem zawodnicy samochodów terenowych i quadów wyruszyli ponownie na trasę. Na kolejnych OES-ach zmagali się ze stromymi podjazdami, zwalonymi drzewami i górkami, które pokonać mogły tylko pojazdy na cztery koła, wyposażone w wyciągarki. A te ostatnie często szły w ruch. Przypięte do kolejnych drzew pomagały ekipom wdrapać się na górę. Jednym udawało się to szybciej, inni spędzali na stromych zboczach kilkadziesiąt minut. Obserwując zmagania kierowców można było zauważyć jak ważną rolę odgrywa współpraca kierowcy z pilotem. Na jednym z odcinków doszło do wypadku. Zawodnik z podejrzeniem złamania obojczyka przewieziony został do szpitala. Zabezpieczenie samochodu przede wywróceniem się na koła, ciągłe zapinanie i odpinanie linek oraz wciągarek wymaga dużej kondycji i doświadczenia. Na pewno zawodnikom nie można odmówić ambicji i woli walki. Każdy metr wspinaczki na stromą górę kosztował ich dużo wysiłku fizycznego. Pomagał zapewne doping kibiców, którzy licznie stawili się na poszczególnych OES-ach. – I za to im bardzo dziękuję – mówi Adam Hausman, wójt gminy Walim. Bardzo dobra organizacja rajdu została doceniona przez samych uczestników i sponsorów poszczególnych ekip. Dowodem na to quad, który ufundowała dla gminy Walim jedna z prywatnych firm.