– Jak mówicie o Rosiaku to pamiętajcie jedno to jest ten Rosiak dzięki któremu, Piotrek Kruczkowski został, to było przy Marku, kur.. to siedemdziesiąt osób słyszało, to jest ten Rosiak, który był wiceprezydentem i to był ten Rosiak, z którym zarządzałem przez jakiś tam krótki okres, byłem zastępcą i Lonek był. To uważajcie – mówił senator Roman Ludwiczuk podczas rozmowy z Longinem Rosiakiem. Ostrzegał innych i kazał uważać. Sam tego nie zrobił. Teraz za niewyparzony język może zapłacić najwyższą cenę. On, Piotr Kruczkowski, koalicja PO-SLD i cała partia Donalda Tuska.
Ujawnione wczoraj popołudniu stenogramy rozmów Longina Rosiaka z senatorem Romanem Ludwiczukiem wstrząsnęły całą Polską. Po pierwsze ze względy na poziom i kulturę języka, który zaprezentował parlamentarzysta. Po drugie dlatego, że obraził kilka, jak nie kilkanaście osób. Od wałbrzyskich dziennikarzy włącznie, pod żonę obecnego prezydenta i Grzegorza Schetynę włącznie. Roman Ludwiczuk nie wiedział, że jest nagrywany. Mówił, co mu ślina przyniosła na język. Szkodząc sobie, radnym, koleżankom i kolegom oraz całej Platformie Obywatelskiej. Reakcja była natychmiastowa. Piotr Kruczkowski, kandydat PO na prezydenta Wałbrzycha zapowiedział złożenie wniosku o odwołania Ludwiczuka z partii. Będzie to o tyle trudne, że senator jest członkiem krajowego sądu koleżeńskiego PO. Tego samego, co wydawał wyroki m.in w sprawie Janusza Palikota. Dziś na „wokandzie” stanie członek sądu. Trudno uwierzyć w publiczne tłumaczenia senatora, jakoby „celowo używał specyficznego języka, rozmawiając z przedstawicielem WWS, by zniżyć się do jego poziomu i obronić Wałbrzych przed takimi ludźmi, jak Longin Rosiak”. Bo w tej samej rozmowie z jego ust pada m.in. zdanie „Ja powtarzam, że gdyby nie Rosiak to kur.., byśmy połowę rady nie mieli”. Czy ujawnienie nagrań będzie miało wpływ na ostateczny wynik? Czy Roman Ludwiczuk pogrąży Piotra Kruczkowskiego i wpłynie na porażkę rządzących? Czekamy na Wasze opinie w tej sprawie.
