– Chcę, aby Wałbrzych został objęty specjalnym nadzorem – mówi Anna Zalewska, posłanka Prawa i Sprawiedliwości, która wystosowała pismo do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta. Sprawą korupcji wyborczej, którą bada prokuratura okręgowa w Świdnicy zainteresowała również ministra sprawiedliwości.
Pierwszy protest wyborczy w sprawie kupczenia głosami został oddalony. Zdaniem sądu Patryk Wild nie przedstawił wystarczających i mocnych dowodów świadczących o kupczeniu głosami. Były kandydat na prezydenta Wałbrzycha odwołał się od tej decyzji. Na swoją szansę wciąż czekał Mirosław Lubiński, który chce powtórzenia II tury wyborów prezydenckich. Kandydat Wałbrzyskiej Wspólnoty Samorządowej przegrał z Piotrem Kruczkowskim różnica 325 głosów. Tymczasem jak wynika z naszych informacji trwają przesłuchania kolejnych świadków i podejrzewanych o udział w tym procederze. Zeznania składają radni oraz ich bliscy i znajomi. Dziś do prokuratury wezwano m.in. Stefana Ewangielu, prezesa Wałbrzyskiego Związku Wodociągów i Kanalizacji.
Zdaniem posłanki Anny Zalewskiej nadzór nad postępowaniem wymaga kontroli z zewnątrz. – Dlatego o pomoc poprosiłam prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości. Wówczas uniknęlibyśmy jakichkolwiek podejrzeń o na przykład znajomość z samorządowcami – mówi wprost Zalewska. – Nie chciałabym, aby w tej sprawie wyroki usłyszały wyłącznie osoby, które przyznają się do kupowania głosów, ale również ich mocodawcy – stwierdza krótko. W publicznych wypowiedziach rzecznik prokuratury generalnej Mateusz Martyniuk informuje, że pismo Anny Zalewskiej zostanie rozpatrzone, gdy oficjalnie wpłynie do prokuratury.
