– Dlaczego ktoś zbeszcześcił grób naszej mamusi? Gdzie jest jej ciało? – pyta zdenerwowana Helena Wawrzyniak z Wałbrzycha. Nie może uwierzyć, że pracownicy firmy pogrzebowej zlikwidował grób jej teściowej.
Do zdarzenia doszło pod koniec ubiegłego roku na cmentarzu przy ulicy Przemysłowej. Tam Helena i Wiesław Wawrzyniak pochowali 19 lat temu, Stefanię Sztamburską. – Mamcia, bo tak na nią mówiliśmy zmarła 15 grudnia 1990 roku. Po pogrzebie zrobiliśmy płytę i regularnie, kilkanaście razy w roku odwiedzaliśmy jej grób – opowiada z łzami w oczach Helena Wawrzyniak. Kłopoty zaczęły się kilka miesięcy temu. Najpierw przechyliła się płyta, na której wyryte było imię i nazwisko zmarłej. – Mąż zdecydował, że zapłaci za naprawę tego, robotnikom pracującym na cmentarzu. Gdy podszedł do grobu zauważył, że zamiast płyty jest betonowa płyta przygotowana pod czyjś pochówek – płacze Helena Wawrzyniak. – Mąż podbiegł do jednego z pracowników cmentarza i zapytał, gdzie są zwłoki mamci. Ten powiedział mu, że gdzieś pod płotem – szlocha Helena Wawrzyniak. – To bzdury – zaznacza właściciel firmy pogrzebowej. – Grób był zaniedbany. Od czterech lat zostawialiśmy w słoikach kartki, z prośbą o kontakt z naszą firmą. Nikt się nie zgłaszał. Rodziny osób pochowanych obok wielokrotnie prosiły nas o interwencję. Nie ruszyłem grobu nawet, gdy ksiądz powiedział trzy lata temu, że powinna tam spoczywać inna osoba. Z kim miałem rozmawiać skoro nikt się nie zgłaszał, a z tablicy nie można było nic odczytać? – pyta. Podkreśla, że ma zdjęcia tego grobu. – Widać na nim jak jest zaniedbany. Mam też świadków – zaznacza. Najbardziej bulwersuje go zarzut, że pracownicy jego zakładu wyrzucili zwłoki „gdzieś pod płotem" – To kompletne bzdury. Zwłoki są tam dalej. Mogę to wam pokazać – zaznacza. Dziękujemy, ale nie skorzystamy z tej propozycji. Sprawie będziemy się przyglądać, bo bada już ją również wałbrzyska policja.