Sześć dni ma wojsko na zbadanie terenu, pd którym znajduje się najprawdopodobniej pociąg z II wojny światowej. – Sprawdzimy czy pod powierzchnią znajdują się jakieś niebezpieczne przedmioty. Później przekażemy teren władzom samorządowym – wyjaśnia pułkownik Artur Talik.
– Chcemy wykluczyć potencjalne zagrożenie dla okolicznych mieszkańców i osób postronnych. Zgodnie z umową wojsko ma na to sześc dni. Po zakończeniu prac przedstawią nam raport, który posłuży do oceny sytuacji – mówi Tomasz Smolarz, wojewoda dolnośląski. To on wspólnie z prezydentem Wałbrzycha poprosili o pomoc Ministerstwo Obrony Narodowej. – Dla nas bezpieczeństwo tego miejsca ma znaczenie podstawowe. To tutaj, zdaniem odkrywców, znajduje się pociąg – dodaje prezydent Roman Szemełej, który ze swojej strony zapewnia saperom noclegi oraz wyżywienie. – Zadań, które siły zbrojne realizują w ciągu roku jest kilkadziesiąt. Nie jest to zatem dla nas nic specjalnego. Mamy tylko sprawić czy pod powierzchnią znajdują się jakieś niebezpieczne przedmioty – wyjaśnia pułkownik Artur Talik. – Na jaką głębokość będą drążone otworu? – pytali dziennikarze. – Sprawdzimy teren tylko powierzchniowo teren, a więc na głębokości około 30-40 centymetrów. Maksymalnie do 1 metra. Wszystko zależy od dostępności gruntu – wyjaśnia pułkownik. Do badań wykorzystane będą wykrywacze min oraz georadary.
