Do domu mieli jeszcze kilkadziesiąt metrów. Motocyklista, który jechał z żoną ulicą Długą na Piaskowej Górze nie miał szans na przeżycie. Zmarł kilka minut po wypadku.
Do tragicznego wypadku doszło dzisiaj wieczorem na ulicy Długiej, na Piaskowej Górze. Prowadzący motor 34 latek wracał z żoną do domu. Byli na wysokości numeru 21. Do domu, gdzie czekała na nich dwójka małych dzieci mieli jeszcze kilkadziesiąt metrów. Nagle jadący przed nimi samochód osobowy, prowadzony przez 64 letniego mężczyznę gwałtownie zahamował. Jak wyjaśniał policji kierowca, stanął, bo na drogę wybiegły dzieci. Motocyklista nie miał szans, aby wyhamować. Odbił w bok. W wyniku gwałtownego manewru stracił panowanie nad motocyklem. Pasażerka, żona motocyklisty, upadła na jezdnię, a następnie uderzyła w krawężnik i słup. Jej mąż natomiast w słup i auto, doznając bardzo poważnych obrażeń. Mimo akcji reanimacyjnej kilka minut później zmarł. W domu na rodziców czekała dwójka małoletnich dzieci….