Trzeba mieć odwagę, aby być dyrektorem Dolnośląskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich. Bo my na pewno nie spalibyśmy spokojnie mając świadomość, że w każdym momencie na drodze nr 379 w kierunku Modliszowa i Wałbrzycha może zginąć kierowca. A to bardzo prawdopodobne patrząc na tragiczny stan nawierzchni drogi.Droga nr 379 podlega Dolnośląskiemu Zarządowi Dróg Wojewódzkich. To długi, kilkukilometrowy prosty odcinek. Poza terenem zabudowanym, a więc zgodnie z polskim kodeksem drogowym można tam jechać do 90 km/h. Obecnie postawiono tam znaki ograniczające prędkość do 40 km/h. Ale jazda nawet z taką prędkością grozi kierowcom śmiercią lub bardzo poważną usterką pojazdu. Na drodze zalegają kawałki asfaltu. Dziury mają po kilkanaście centymetrów głębokości. Co chwilę spod kół samochodów wylatują w powietrze duże bryły nawierzchni. Kierowcy chcąc ominąć kolejne przeszkody wykonują ekwilibrystyczne manewry, zagrażające innym użytkownikom drogi. To trwa już kilkanaście dni, a wciąż nie widać ekip remontowych. Naszym zdaniem najlepszym rozwiązaniem byłoby zamknięcie tego odcinka. Czy naprawdę musi dojść do tragedii, aby zarządcy drogi zrozumieli, że narażają życie i zdrowie kierowców? Ile jeszcze osób musi urwać koła, wygiąć felgi, przebić opony, aby ktoś wysłał tam w końcu ekipy remontowe? A czy jeżeli już coś się stanie będzie winny, który poniesie odpowiedzialność karną?
Kolejna inwestycja wykonana
Zakończyła się przebudowa drogi gminnej nr 114780D – ul. Leśna w Czarnym Borze.