Koalicję rządzącą w radzie Wałbrzycha wprost nazywa egzotyczną. Po decyzji wojewody, który unieważnił uchwałę o likwidacji PSP nr 31 sugeruje, że część radnych powinno mieć co najmniej moralnego kaca. Rozmowa z Mirosławem Lubińskim, radnym rady miejskiej Wałbrzycha.
– Jest Pan radnym miejskim, a mimo wszystko przyszedł wspomóc grupę referendalną. Rozumiem w takim razie, że nie boi się Pan ponownej weryfikacji.
Powiem więcej, będę nawet o nią zabiegał. Ostatnie wybory samorządowe w Wałbrzychu pozostawiły niesmak, gdyż delikatnie mówiąc nie przebiegły prawidłowo. Rada miejska, która „poczęła się" w takich wyborach powinna zostać zmieniona. Myślę, że referendum musi się odbyć i mam nadzieję, że przyjdzie na nie wystarczająca liczba osób, aby było ważne. Ta dość „egzotyczna" koalicja, która utworzyła się, by wspierać grupę referendalną, dobrze wróży na przyszłość.
– Jest pan dzisiaj jedynym oficjalnym reprezentantem SLD w radzie miejskiej. Co by Pan powiedział osobom, które szły do wyborów z ulotkami sojuszu? Przecież program partii jasno mówił o nie zamykaniu szkół, a radni i tak zagłosowali za likwidacją, przez co utracili mandaty SLD.
Mam nadzieję, że ponownie wystartują w wyborach i poddadzą się weryfikacji. Jeżeli nie zostaną wybrani, oznaczać to będzie, że obywatele uznali, iż sprzeniewierzyli się swoim ideałom. Wojewoda uchylił ich decyzję o likwidacji szkoły. Rodzice mówili o błędach formalnych podczas sesji, ale oni byli ślepi na argumenty. Ich ignorancja oznacza, że dzieje się coś bardzo niewłaściwego. To po prostu nie przystoi radnemu, który jest reprezentantem obywateli. Czas pokazał, że to rodzice mieli rację. Myślę, że z tego powodu powinien tych radnych dotknąć przynajmniej kac moralny. Jeżeli go nie mają, to „gratuluje" im dobrego samopoczucia, pomimo tak mizernych wyników pracy.
– Dziękuję za rozmowę.
